#4. Piękna strona CrossFit’u czyli czego pragną kobiety?
Sen o karierze w balecie, w pudrowej tutce? Niekoniecznie! Kobiety też chcą być mocne i mierzyć się z najwiękzymi słabościami swoich ograniczeń! Wraz z modą na styl „military” wchodzą CrossFiterki, atletycznie zbudowane, proporcjonalne, naturalne, sexy, autentyczne i piękne!
Przez 3 lata, u boku swojego trenującego CrossFit partnera, podchodziłam do tego sportu dość sceptycznie. Raczej obcy był mi wysiłek do upadłego (po co się tak męczyć?). Spróbowałam dwóch treningów przed ciążą, a potem jeszcze kilka po porodzie, z nadzieją że szybciej odzyskam formę. Ale to okazało się zbyt płytkim podejściem, by mieć efekty. Okazało się, że dopiero od 8 m-cy konsekwencja, rutyna i regularność sprawiły, że czuję o co w tym treningu chodzi! Przestałam się męczyć nosząc 20 kg torby z zakupami, odszedł brak siły do noszenia 15 kg niemowlaka (teraz nawet dla przyjemności chodzę z nimi sobie po schodach). Szybciej biegnę do autobusu i dużo szybciej się regeneruję się po bardzo wyczerpującym treningu. Zdecydowanie lepiej sypiam, a bezsenność była moją zmorą, przy każdym zachwianiu emocjonalnym.
No właśnie emocje, odreagowanie, uwolnienie. To często czuję trenując, a będąc bardziej szczegółową, kończąc WOD’a.
Ciało Lary Croft
Ciało się zmienia. Większość z nas ma zapamiętaną siebie jakąś, z reguły z naszej najlepszej formy. Ja przed ciążą ważyłam 51 kg (164 cm wzrostu), czułam się znakomicie! Dużo tańczyłam, jadłam ile chciałam. Odkąd trenuję ważę 56 kg, ale moja sylwetka już zupełnie nie przypomina tej dawnej. Barki i ręce są mocno zarysowane, nogi masywniejsze, brzuch twardy, zbity, pupa wystająca od przysiadów ze sztangą. Pozostaje zmienić kanon piękna? Żyję tu i teraz, dopóki trening sprawia mi radość i czuję się zdrowsza, to ciało niech podąża za tym. Warto pilnować diety bo spalając dużo kalorii na treningu, zwiększamy również zapotrzebowanie kaloryczne. Jemy więcej, więc musimy zwracać uwagę na to co się znajduje na naszym talerzu. W zasadzie na pewnym etapie to raczej to co i ile jemy, decyduje o kształcie naszej sylwetki, a trening jest tylko uzupełnieniem.
Dlaczego CrossFit?
Pisząc ten tekst, zadałam pytanie kilku klubowiczkom i wiecie co? Ten sport przyciąga jednak mocne charaktery! Zresztą ja wierzę, że każda kobieta, ma potrzebę sprawczości, mocy, dominacji, uznania – to jest kręcące i sexy! Ciężary, sztangi, kettle, mocne, techniczne ruchy, zwinność, szybkość. Opanowanie płynności, z natury trudnych, męskich ruchów oraz wszystkich cech motorycznych, pokazują jak wiele wysiłku i precyzji w to wkładają! Są doskonałe!
Czy o rywalizację chodzi?
Raczej z samym sobą. Bardzo zaimponowała mi Sylwia (33 lata), matka 2 dzieci, filigranowa, eteryczna blondyna, na pozór cicha, delikatna. Od 2 lat biega 4 razy w tygodniu, na CrossFit trafiła, bo chciała wzmocnić kondycję, wytrzymałość. Dziś z lekkością wykonuje zarzuty sztangi do siadu, pressy, push jerki. W przeszłości trenowała sztuki walki i miecz japoński Kenjutsu.
Mamy też ambitne CrossFitowe zawodniczki. Karolina (34 lata) trenuje 2 lata. W CrossFicie najbardziej podoba jej się różnorodność ćwiczeń. Z przekonaniem wyznaje, że Fajnie jest być silnym. Lubi zdrowe współzawodnictwo, ściganie się z koleżanką z BOXa, rywalizację, ale i radość z wzajemnych rekordów. A wie o czym mówi, przez kilka tygodni trenowała w duecie z Karoliną K., odnosząc wspólnie pierwsze sukcesy w zawodach CrossFitowych Double Trouble w Łodzi.
Karolina K. (40 lat) trafiła do BOXa po ciągłym szukaniu aktywności dla siebie. Wcześniej wspinaczka, tenis, jazda konna czy squash. Próbowała jazz dance, latino, step, tbc, abt, shape, aeroboxing czy pump. Nawet raz była na zumbie, żeby się przekonać, że to zupełnie nie dla niej. Radość przekraczania własnych granic, gdy nagle zauważamy widoczny progress. Kiedy bez problemu robimy coś, co sprawiało nam trudność kilka miesięcy wcześniej. No i nic sprawia takiej przyjemności jak wyrzucenie sztangi nad głowę!
O tym, że to jest kobiecy sport świadczy przypadek Anastazji (25lat), która dotychczas zupełnie nie zainteresowana CrossFitem, kupiła karnet dla swojego chłopaka, jako kreatywny prezent urodzinowy. Przy okazji sama dostała darmową wejściówkę. Ona została, a on już nie. Więc nigdy nie wiadomo kto zapała miłością do tego sportu. Sama przyznaje, ze kręci ją szybkość, większa wydolność, znajomość ludzi z którymi trenuje od 10 miesięcy i to, że w CrossFicie zawsze jest jeszcze coś co można wykonać lepiej i zyskać nowe umiejętności. Wyzwaniem są podciągnięcia, stanie na rękach, lina…
Monika (45lat), znudzona treningami w siłowni poczuła CrossFit, bo tu odreagowuje stres i emocje pracy, a jest sporo trudnych momentów w pracy anestezjologa na wydziale onkologicznym. Po rozstaniu z mężem, schudła 30kg, czuje pozytywne zmiany w życiu. Ten rodzaj fizycznego wyczerpania powoduje, że mniej analizujesz, to mi służy.
Game czy Fame?
Czy to tylko trend, razem z modą na moro, znudzenie cukierkowym fitnessem?
Kobiety odnajdują w CrossFicie realizację wielu potrzeb jak niezależności, wyzwań, osiągnięć, poczucia własnej wartości, wsparcia i towarzystwa. Nie da się ukryć, że motywacja trenera i współdziałanie w grupie sprawiają, że osiąga się znacznie lepsze wyniki, niż przy samodzielnym trenowaniu – przynajmniej na początku. Treningi CrossFit’owe to też dobra platforma do poznawania ludzi. Jedna przestrzeń, jeden trening wszyscy dają z siebie maxa, na twarzach widać naturalne emocje. Kontakt w grupie trwa niemalże non stop! A wspólna pasja zachęca do towarzyskich spotkań poza BOXem.
Autor: Paulina Roos
Tancerka, trenerka rozwoju osobistego, pasjonatka CrossFitu.
PS. Zaprzyjaźniła się z CrossFit’em, choć poniekąd została przymuszona do pierwszych treningów.